W nocy przyszedł złodziej.
Zabrał
jak pożar
jak potop
wszystko co miałeś.
Cały dobytek,
tak, jak zabiera
pożoga
albo powódź.
Zostawił ci życie.
Życie,
w którym się je i pije,
żeni i za mąż wydaje.
Życie w którym
hulanki i pijatyki,
rozpusta i wyuzdanie
trawią jak żar płomieni,
pochłaniają jak bezmiar wód.
Nie miałeś prawa wiedzieć
kiedy przyjdzie.
Gdybyś wiedział,
postawiłbyś straże
oka nie zmrużył do świtu
zostawił zapalone światło.
Pozwól strażom odpocząć.
Spokojnie połóż się spać.
Nie ma już czego pilnować.
Lecz światło pozostaw
niech świeci
w nocy i za dnia.
Ten, który ma nadejść
jest już w drodze.